No to dziś malutkie wspomnienie o budowie wieżowca przy ul. Kołłątaja 2.
Powstał niespodziewanie, tzn. miał być w tym miejscu duży plac zabaw, ktoś ze znajomościami zmienił lokalizację na plac przy Kołłątaja 5 .
Wieżowiec podobno wybudowali dla urzędników i pytanie:
Czy dziś urzędnicy cieszyliby się z takiego lokum? Jak to w życiu bywa, odpowiedź może być różna. I żeby Państwa nie zmyliło, nie wszyscy z automatu dostawali mieszkania. Przydział też był niejako "szczęściem".
Jakieś rozczarowania były wśród mieszkańców (czteropiętrowców), bo bali się, że będzie ograniczone "światło słoneczne" i tak w rzeczywistości się stało.
Po latach doszły jeszcze inne animozje, np. wyprowadzanie psów między blok przy ul. Kołłątaja 3 a Kołłątaja 5. Mieszkańcy wieżowca zdecydowanie preferowali wyprowadzanie piesków przed ich blok, a mieszkańcy niższej zabudowy uważali, że powinni nie korzystać z "ICH" trawnika, tylko przejść się "ZA" (między wieżowiec a PEGAZ).
Potem powstało ogrodzenie i ogólnie miejsce wyprowadzania piesków zmieniło lokalizację.
Wracając do budowy wieżowca, tuż przed odebraniem budynku podobno zawaliły się schody (w ostatniej klatce). Nieźle co? Oczywiście poprawili niedoróbkę ;-)
Mieszkanka, która to nam opowiedziała stwierdziła, że ten nagły wybudowany duży budynek stał się przez wiele lat kością niezgody: "ludzie, jak wiszące winogrona, obserwujący nas z góry, plotkujący na nasz temat, czepiający się do naszych dzieci" - to jedno z wielu komentarzy, które często było słychać na ławeczkach przy blokach.
Ale było, minęło. Czas dużo zmienił, bo i lokatorzy się wymienili, a Ci, co pozostali niejako zaakceptowali taki stan.
Gdzieś ludzie musieli i muszą mieszkać :-)
zdjęcie z googlemaps :)
Comments